Sponsoring sportowy cieszy się rosnącą popularnością, będąc dla firm nie tylko środkiem do budowania wizerunku, lecz także inwestycją, która w połączeniu z reklamą i działaniami PR przynosi oczekiwany zwrot. Nic zatem dziwnego, że coraz więcej marek podejmuje decyzję o wsparciu indywidualnych zawodników, drużyn lub wydarzeń sportowych. Czy sponsoring sportowy opłaca się firmom? Jakie zyski przynosi?
To jedna z najszybciej rozwijających się form promocji, która przynosi markom oczekiwane korzyści – od wzrostu rozpoznawalności po wykreowanie pozytywnego wizerunku i wyższą sprzedaż produktów i usług. Wydatki polskich marek na rynku praw sponsoringowych wyniosły w 2018 roku ponad 870 mln zł, co jednoznacznie pokazuje, że przedsiębiorstwa uwierzyły w ten rodzaj promocji i pomimo ryzyka coraz śmielej angażują swoje środki finansowe. Reklama sponsora bywa wręcz pożądana przez odbiorców lubiących utożsamiać się z firmami, które – finansując drużyny czy zawodników – wspierają rozwój sportu. Co więcej, kibice sami stają się rzecznikami marki, przekazując pozytywne informacje o sponsorze, np. w mediach społecznościowych.
Przykładem takich działań mogą być chociażby OSHEE czy Coca-Cola, które zostały oficjalnymi sponsorami reprezentacji Polski w piłce nożnej. Ich logotypy eksponowane były na biletach, bandach boiskowych czy ściankach konferencyjnych, a cała komunikacja kierowana do adresatów marek oparta została o najważniejsze wydarzenie sportowe roku.
Jak zauważają specjaliści, duże imprezy sportowe to jednocześnie spore ryzyko w postaci ostatecznego wyniku, jednak im wcześniej marka zacznie wykorzystywać sportowców i skojarzy ich ze swoimi produktami, tym mniej uzależniony od końcowego wyniku zawodów będzie zwrot z inwestycji. Dobrze wykorzystała to Rexona, która już w 2017 roku wybrała Kamila Glika na ambasadora marki. W rezultacie porażka polskiej kadry narodowej nie była porażką dla Rexony, która zdążyła wykorzystać dobry wizerunek i passę sportowca przed mundialem.
Mniejsze zainteresowanie sponsoringiem konkretnych zawodników wynika z większego ryzyka medialnej wpadki, jaką zaliczył w 2009 roku znany golfista Tiger Woods. Skandal obyczajowy związany z licznymi romansami sportowca czy jazda samochodem pod wpływem środków odurzających wpłynęły negatywnie na wizerunek sportowca. Spółki, takie jak Electronic Arts (producent gry wideo PGA Tour Golf), PepsiCo oraz Nike, zaliczyły poważne spadki na giełdzie, które były wiązane przez analityków właśnie z problemami osobistymi Woodsa.
Klątwa Gillette
Porażki na stałe wpisane są w zmagania sportowe i trafiają się nawet najlepszym, z czym muszą liczyć się firmy inwestujące w zawodników. Niefortunnie dla Gillette zaliczyli je kolejno trzej ambasadorzy marki, których marketingowcy oceniali jako swego rodzaju „pewniaki”.
Thierry Henry, ciesząca się wielką sławą gwiazda FC Barcelony w latach 2007–2010, w meczu z Irlandią zagrał ręką, co dało Francji awans do mistrzostw świata, a sam Henry skończył w klubie MLS. Wspomniany już Tiger Woods, kiedy zostawał twarzą Gillette, był wielką gwiazdą golfa, tymczasem w niedługim czasie zupełnie załamała się jego kariera sportowa. Roger Federer to kolejna „ofiara” kontraktu z Gillette. Niedługo po podpisaniu umowy na jego drodze stanął Rafael Nadal, a później Novak Djoković, którzy skutecznie odebrali mu marzenia o tenisowej potędze.
Cenny comeback
Powrót Roberta Kubicy do Formuły 1 był szeroko komentowany, a niebagatelną rolę odegrał tu PKN Orlen, który już zyskał wizerunkowo. Umowa zakłada, że spółka wspiera zespół, o ile Polak pozostaje jednym z jego dwóch podstawowych kierowców. Projekt ten jest jednak ryzykowny ze względu na styl jazdy i powolne odradzanie się teamu, do którego należy Kubica. Samo przejście kierowcy wywołało zamieszanie na rynku sponsoringowym. Po pierwsze ze względu na zerwanie wieloletniej współpracy z Lotosem, a po drugie z powodu pogłosek o fuzji obu paliwowych koncernów.
Kup pan stadion
Ciekawym segmentem sponsoringu sportowego jest sprzedaż naming rights, czyli praw marketingowych do nazwy obiektu. W tym wypadku właściciel miejsca udostępnia sponsorowi na określony czas i za określoną kwotę prawo do lokowania w nazwie obiektu firmy lub marki. Takie umowy są zawierane na co najmniej kilka lat.
Pierwsza transakcja naming rights na świecie odbyła się w Stanach Zjednoczonych w 1953 roku. Firma Anheuser-Busch kupiła prawo do nazwy stadionu baseballowego Sportsman’s Park w Saint Louis i zmieniła ją na Busch Stadium. W Polsce prekursorem był Bank Gospodarki Żywnościowej. W 2008 roku nabył prawa do nazwy toru kolarskiego w Pruszkowie i przemianował go na BGŻ Arena. Działania były konsekwencją strategii marketingowej banku, od lat inwestującego w polskie kolarstwo.
Właściciele obiektu zyskują nie tylko środki na utrzymanie, lecz także prestiż związany z marką sponsora. Sponsorzy z kolei oprócz ekspozycji logotypów podczas wydarzeń sportowych wzmacniają swój wizerunek jako stabilnej firmy długofalowo zaangażowanej w sport i związanej z lokalną społecznością. Przykładem może być współpraca pomiędzy Ergo Hestią a Ergo Areną – halą widowiskowo-sportową znajdującą się na granicy Sopotu i Gdańska. Firmy zyskują też przestrzeń na działalność z zakresu CSR i employer brandingu, takie jak organizacja imprez kulturalno-rozrywkowych czy tworzenie pakietów wejściówek dla pracowników.
W zakupie naming rights prym wiodą również spółki z udziałem Skarbu Państwa, jak w przypadku dużych stadionów – np. PGE Narodowy oraz Stadion Energa Gdańsk – czy hal wielofunkcyjnych – Tauron Arena Kraków i Azoty Arena w Szczecinie. W 2018 roku ten segment wprawdzie nieco się ożywił, ale wciąż to jeden z najmniej docenianych rodzajów sponsoringu w Polsce.
Nie tylko banner na bandzie
Choć wiadomo, że sponsoring sportowy jest jednym z najbardziej skutecznych narzędzi, to jednak sponsorzy wymagają coraz więcej od finansowanych podmiotów, np. skutecznego zarządzania nowymi mediami czy szkoleń zawodników, które mają uświadomić im, że ich wizerunek podczas zawodów i poza nimi jest dla sponsora tak samo ważny. Sportowcy uczą się, jak korzystać z mediów społecznościowych, które informacje i opinie publikować, a które lepiej zachować dla siebie z uwagi na dobro sponsora i kontraktu. Zawodnicy, tacy jak Robert Lewandowski czy Kamil Stoch, wiedzą, że stali się produktem reklamowym. Potwierdzają to dane zebrane w oparciu o publikacje w Internecie z lat 2014–2018, gdzie wśród najbardziej medialnych sportowców znaleźli się kolejno Lewandowski, Stoch i Glik.
Piłka wciąż w grze
Piłka nożna to najbardziej popularna dyscyplina sportu na świecie. W Polsce generuje największy potencjał marketingowy, zgarniając przeszło 32% przychodów ze sprzedaży praw sponsoringowych. Futbol tworzy też najwyższą wartość medialną dla sponsorów. W 2017 roku wypracował 1,7 mld zł. Sponsorzy piłki nożnej, tacy jak Lotos, Nike, STS, Ustronianka, Cinkciarz i OSHEE, dzięki popularności i licznym transmisjom meczów zyskują dużą ekspozycję w mediach.
W 2018 roku głośno było o zaangażowaniu PKO BP w Lotto Ekstraklasę. Stworzenie wieloletniego programu sponsorskiego ma wpłynąć nie tylko na seniorską, lecz także młodzieżową piłkę nożną. Znaczące kontrakty podpisały także Coca-Cola z PZPN-em i Fortuna z pierwszą ligą.
Orlen a sporty motorowe
Sporty motorowe zyskały popularność głównie dzięki dwóm potężnym sponsorom – PKN Orlen i Grupie Lotos. Pierwsza ze spółek stworzyła gwiazdorski Orlen Team startujący w rajdzie Dakar. Ten najbardziej morderczy wyścig to najlepszy system kontroli jakości paliw, a sam team jest jednym z najsprawniejszych narzędzi promocji paliw koncernu. Oprócz samochodowo-motocyklowego Orlen Teamu koncern zainwestował także w Verva Racing Team jeżdżący w Porsche Supercup – wyścigach rozgrywanych przed zawodami Formuły 1. Orlen zorganizował też w Warszawie uliczne wyścigi profesjonalnych kierowców pod nazwą Verva Street Racing. Na żywo obejrzało je 85 tys. osób, a w telewizji – kilkaset tysięcy. Nie znamy zainwestowanych kwot, ale szacuje się, że sponsorzy wydają na sporty motorowe 60–70 mln zł rocznie. Sam udział Orlen Teamu w Dakarze ma kosztować 8–10 mln zł. Wiadomo jednak, że wartość reklamowa ekspozycji uzyskanych dzięki sponsoringowi znacznie przewyższa wydatki.
Topowi sponsorzy
Największe wydatki na sponsoring sportowy ponoszą branże energetyczna (19,7%) i paliwowa (18,7%). Sporo wydają też firmy z sektora chemicznego (7,9%) oraz organizatorzy gier hazardowych i zakładów wzajemnych (6,8%). Zestawienie zamykają spółki górnicze (3,2%) i budowlane (4%). Wśród top 20 sponsorów sportu aż 11 firm to spółki z udziałem Skarbu Państwa. Najbardziej zaangażowane marki to: PKN Orlen, Lotos, Onico SA, Tauron, PGE, Enea, Energa, PGNiG, JSW SA, KGHM Polska Miedź, Grupa Azoty, Polski Cukier, Nike, Adidas, Plus, Asseco Poland SA, Comarch, Totalizator Sportowy, STS, Fortuna i PKO BP. W 2018 roku należało do nich 40,2% rynku sponsoringowego. Coraz większa liczba marek decyduje się na zakup praw sponsorskich, przez co rośnie próg finansowy wejścia.