Nowoczesna żywność coraz bliżej

Jakie wyzwania stoją przed branżą spożywczą, jeśli chodzi o innowacje i rozwój? Sektor rolno–spożywczy, spośród wszystkich gałęzi gospodarki UE, jest najsłabiej zinformatyzowany. Z jednej strony jest to ograniczenie i problem dla rozwoju, z drugiej zaś ogromna szansa na wprowadzenie innowacji, potencjał dla postępu. Produkowanie, dystrybuowanie, konsumowanie żywności, utrzymywanie jej świeżości i zapobieganie marnowaniu – to obszary, w których możliwe jest wprowadzenie innowacji. Przykładem może być m.in. automatyzacja procesów tworzenia dystrybucji i dostarczania do konsumentów produktów spożywczych. Niestety, na razie dla młodych przedsiębiorców sektor spożywczy jest mało interesujący, choć zgodnie z wizją EIT, w Europie mogą pojawić się za chwilę tysiące start-upów dedykowanych jego doskonaleniu. Kolejnym wyzwaniem jest też wpisywanie się w model gospodarki obiegowej oraz fakt, że przy produkcji żywności powstaje więcej gazów cieplarnianych niż przy tworzeniu energii elektrycznej.

Innowacja to obecnie bardzo nośne pojęcie na gruncie przedsiębiorstw. Firmy chcą się rozwijać, generują nowe pomysły i kierunki innowacyjności, ale mają ogromne trudności z ich z wdrożeniem. Gdzie leży problem?
Polskie firmy napotykają wyzwania już na etapie generowania pomysłów i innowacji, a później podczas ich komercjalizacji i wdrażania. Brak pomysłów lub ich niedostateczna atrakcyjność wynikają a wciąż zbyt ograniczonego zainteresowania tematyką innowacyjności przez zarządzających firmami. Efektem tego jest niska motywacja pracowników i brak odpowiedniej kultury pracy. Z kolei komercjalizacja i wdrażanie innowacji kuleją m.in. dlatego, że firmy rzadko korzystają z narzędzi wspierających finansowanie takich przedsięwzięć. Ograniczają się do niewystarczających środków własnych lub poszukują tanich, choć niekoniecznie efektywnych sposobów pokrycia kosztów ambitnych projektów.

Rzeczywiście przedsiębiorcy dosyć często wskazują na problem pozyskiwania funduszy. Z jakich źródeł finansowania mogą korzystać?
Niestety, w odniesieniu do projektów innowacyjnych cierpimy w Polsce na „mentalność grantową” – czyli oczekujemy, że znaczną część kosztów projektu innowacyjnego pokryjemy z bezzwrotnej pomocy publicznej. Mam tu na myśli m.in. granty oferowane przez NCBiR, PARP czy instytucje regionalne. Tymczasem warto wykorzystać inną formę wsparcia, tzw. instrumenty zwrotne, które oferowane są w formie pożyczek lub gwarancji kredytowych, a także inwestycje kapitałowe. Trudno jednak przekonać do skorzystania z nich przedsiębiorców mogących nadal sięgać po bezzwrotne granty.

Mówi się, że w polskich firmach bardzo często brakuje kultury innowacyjności. Co się na nią składa i od czego zacząć, jeśli trzeba zbudować ją od podstaw?
Ryba psuje się od głowy, zatem właśnie od głowy trzeba rozpocząć naprawę firm. Po pierwsze wpływając na zmianę mentalności członków zarządu, uświadamiając im znaczenie innowacji i inwestycji w działalność badawczo-rozwojową, a wreszcie przyczyniając się do rozpowszechnienia nowego sposobu myślenia wśród pracowników różnych szczebli organizacji. W obecnych realiach rynkowych nawet najmniejsza firma powinna być zainteresowana innowacyjnością. I rzeczywiście, takie podejście jest w polskich przedsiębiorstwach obecne. Innowacyjność stała się w ostatnich latach modnym hasłem w rodzimej gospodarce. To dobrze, że firmy tak chętnie się do niego odwołują, choć chwilami przerażać może nadużywanie tego pojęcia i oczekiwanie całkowitych zmian w każdej organizacji. A nie zawsze tak się dzieje – innowacje mogą być radykalne lub przyrostowe, drobne lub występujące w różnych obszarach działalności firmy. Budowę dedykowanych planów czy strategii można uzasadnić w odniesieniu do rozwoju nowych produktów i usług, zwłaszcza wynikających z działalności badawczo-rozwojowej. W innych obszarach funkcjonowania firmy czy w małych przedsiębiorstwach, dla których ważne jest poszukiwanie nowych pomysłów i rozwiązań, wspieranie innowacyjności będzie mniej sformalizowane. Niekoniecznie będzie też wymagać ono wyodrębniania osobnego działu czy poświęcania czasu na przygotowywanie rozbudowanych dokumentów planistycznych.

Jak wygląda proces wdrażania innowacji w polskich firmach? Gdzie widzi Pan konieczność wprowadzenia usprawnień, aby wyeliminować tzw. wąskie gardła?
Polskie firmy dopiero uczą się orientacji na innowacje. W wielu przypadkach osoby zarządzające tym obszarem są skoncentrowane na zdobywaniu grantów z instytucji, takich jak NCBiR czy PARP, i rozliczane na podstawie wysokości zdobytych budżetów, a nie z rzeczywistych efektów innowacyjnych w postaci wdrożonych produktów, usług czy procesów organizacyjnych. To ważne źródło problemów, na których – pojawienie się wiele organizacji nie jest jeszcze przygotowanych. W sytuacji bowiem, gdy granty przestaną już być powszechnie dostępne, a innowacje trzeba będzie finansować ze środków własnych lub pochodzących z sektora finansowego, firmy mogą nie znaleźć uzasadnienia dla prowadzenia takich działań. A przecież powinny one służyć podnoszeniu konkurencyjności firmy, a nie zdobywaniu dodatkowych środków publicznych. W zaskakująco wielu firmach działalność innowacyjna lub działalność badawczo-rozwojowa pozostają niedofinansowane. Pracownicy tworzący wiedzę i nie są wynagradzani w sposób równie atrakcyjny, co ich koledzy z krajów Europy Zachodniej. Świadczy to wciąż o ograniczonym zainteresowaniu tematem innowacji wśród zarządzających polskimi firmami, choć w ostatnich latach obserwujemy na szczęście wiele pozytywnych zmian.

Jakie, Pana zdaniem, są w obecnej sytuacji rynkowej główne bariery, jeśli mówimy o współpracy pomiędzy przedsiębiorcami a środowiskiem naukowym?
Istotnym składnikiem innowacyjnego przedsiębiorstwa jest posiadana wiedza. Mają ją uczelnie wyższe, ale obserwujemy problem transferu wiedzy do biznesu. Zdarza się też, że to biznes ma problemy z jej wykorzystaniem. Przedsiębiorstwa nadal nie widzą realnych korzyści ze współpracy z nauką, a naukowcy nie mają dostatecznej motywacji do współpracy z biznesem, bo ich codzienne obowiązki, wynikające z systemu finansowania nauki i przepisów prawa, tylko w niewielkim zakresie mają związek z komercjalizacją innowacji. Co więcej, często wręcz zniechęcają wobec wielu pojawiających się trudności proceduralnych. Przypadki udanego transferu wiedzy do przemysłu to nadal rzadkość, niestety również ze względu na brak gotowości firm do finansowania tego typu przedsięwzięć – z wyjątkiem sytuacji, w których współpraca jest finansowana z oferowanego przez instytucje publiczne grantu. Takim przykładem jest Uniwersytet Warszawski, który został członkiem Wspólnoty Wiedzy i Innowacji w obszarze żywności. EIT Food wspiera transformację sektora rolno-spożywczego w celu podnoszenia innowacyjności firm, instytucji naukowych i konsumentów. W ramach EIT Food Uniwersytet Warszawski blisko współpracuje z wiodącymi firmami międzynarodowymi i uczelniami, angażując się w projekty rozwoju nowych technologii i przedsięwzięcia edukacyjne. Dzięki udziałowi w EIT Food nasi naukowcy uzyskali dostęp do wiedzy i sieci kontaktów międzynarodowych partnerów. Zwróciliśmy też uwagę na jakość i potencjał polskiej nauki – UW jest jednym z najbardziej aktywnych uczestników konsorcjów w projektach finansowanych przez EIT Food, a największe koncerny spożywcze i technologiczne chętnie angażują go do współpracy.

Jakie działania podjęto i czy EIT odnotowała już pierwsze sukcesy, jeśli chodzi o rozwijanie w Europie środowiska sprzyjającego innowacyjności i przedsiębiorczości?
W ramach poszczególnych części EIT – tzw. Wspólnot Wiedzy i Innowacji – zostały stworzone setki nowych produktów i wspierane są tysiące firm typu startup, w Polsce są to GeoPulse oraz Kontakt.io. Polskie firmy mogą korzystać z doświadczeń EIT. Do współpracy przyłączyły się takie firmy, jak Maspex czy Raben Polska, które w ramach wspólnoty współpracują i korzystają z doświadczeń Nestle, Siemens czy Pepsi. EIT oferuje szeroki wachlarz narzędzi dostępnych dla różnego rodzaju beneficjentów. Firmy mogą korzystać z posiadających specjalistyczną wiedzę absolwentów programów edukacyjnych EIT. Są uczestnikami projektów badawczo-rozwojowych i podmiotami angażowanymi w procesy współtworzenia technologii. Inną propozycją są specjalnie dedykowane dla firm konkursy – np. na przełomie sierpnia i września na Uniwersytecie Warszawskim odbędzie się szkoła letnia przeznaczona dla małych i średnich przedsiębiorstw sektora rolno-spożywczego, ucząca technik rozwoju nowych produktów. Została przygotowana wspólnie z wiodącymi uczelniami technicznymi z Lozanny i Izraela, jak również z doświadczonymi w rozwoju produktów spożywczych firmami PepsiCo i Maspex. Warto zaznaczyć, że wszystkie konkursy są regularnie ogłaszane na stronach internetowych EIT i EIT Food.

Czym są innowacje dla branży rolno–spożywczej?
Przede wszystkim ogromnym wyzwaniem. Istotnym zadaniem jest pokonanie bariery, jaką jest przekonanie sektora rolno-spożywczego o braku potrzeby bycia innowacyjnym. Aby zachęcić firmy do działalności badawczo–rozwojowej, należy zadbać o odpowiednią komunikację z klientami. Jeśli idziemy np. do drogerii, oglądamy dziesiątki opakowań, na których czytamy informacje o tym, że produkt jest bardziej innowacyjny, bardziej nowoczesny od poprzedniego. Natomiast w sklepie spożywczym przeciętny konsument nie poszukuje produktów innowacyjnych – nie ma do nich pełnego zaufania. Co nie znaczy, że innowacje w tym sektorze są zbędne i niemożliwe. Przeciwnie – istnieje wiele możliwości rozwoju. 

Przyszłość rynku żywności. Na czym powinien skupić się sektor rolno-spożywczy?

Należy dążyć do stworzenia łańcucha, w którym wszystkie ogniwa ściśle ze sobą współpracują, co oznacza, że zarówno producenci, jak i dostawcy, sprzedawcy, konsumenci oraz liczne organizacje międzynarodowe powinny zaangażować się w rozwój rynku żywności – dopiero wtedy możliwe jest wypracowanie nowych rozwiązań i wprowadzenie zmian.

Trendy na rynku żywności

Rosnącym trendem będzie edukacja konsumentów dotycząca tego, skąd pochodzi żywność, oraz sposobów jej wykorzystywania w pełni i zapobiegania zmarnowaniu. Obecnie marnuje się ok. 30% żywności w Europie, co stanowi ogromny problem. Należy zachęcać konsumenta do świadomych i korzystnych dla niego wyborów żywieniowych, a także do analizowania składów produktów przed ich zakupem.